Podstawa to sadzenie. Do posadzenia różanecznika musimy przygotować torf wysoki i najlepiej jeszcze korę sosnową. Dół należy wykopać dość obszerny (obowiązkowo, jeżeli mamy w ogrodzie glinę).
Mieszanka kory i torfu musi dobrze zmieszana z naszym ogrodowym podłożem, żeby roślina nie rosła w obcym podłożu. Jeżeli korzenie dojdą do naszej ziemi, to roślina zmarnieje i będzie słabo kwitnąć. Dodatkowo co parę lat należy rozsypać torf w obrębie korony różanecznika i zmieszać go z naszą ziemią. To dobry zabieg, żeby użyźnić ziemię, gdzie rozwijają się młode korzenie. Azalie i rododendrony należy na wiosnę nawozić specjalnym nawozem do wrzosowatych, a można też zakwasić ziemię siarczanem amonu. Ja jednak mam swoją prostszą metodę. Stosuję powszechną Azofoskę i siarczan amonu. Jedno działa na liście, drugie pomaga dobrze zawiązywać pąki, bowiem Rodonki lubią kwaśne podłoże.
Różaneczniki często łapią choroby grzybowe zwłaszcza jeżeli posadzimy je za głęboko i na podmokłym terenie. Najlepiej sadzić je na lekkim wzniesieniu (ok 10 -15 cm), dobrze na koniec obsypać korą.
Muszę tez wspomnieć, że przed posadzeniem dobrze jest wsadzić roślinę z doniczką do wiaderka z wodą i namoczyć ją a następnie roztrzepać troszkę delikatnie bryłę korzeniową. Wtedy szybciej roślina łapie kontakt z podłożem. W dziurze zaś dobrze jest zrobić ciaparkę z wodą, żeby nasza mieszanka lepiej oblepiła korzenie. Potem roślinę zostawiamy w spokoju i nie podlewamy nadmiernie. Tak posadzona nie wymaga już naszej gorliwości.
Na wiosnę dobrze jest zrobić profilaktyczny oprysk, jeśli nasza roślina w poprzednim roku już złapała grzyba.
Dużym utrapieniem w hodowli są opuchlaki. Ciężko je zwalczyć bez chemii. Jedynym znanym sposobem ekologicznym jest stosowanie nicieni. Chrząszcze zostawiają charakterystyczne wżery na liściach, więc bez trudu to zdiagnozujemy. Mimo tylu trudów warto mieć rododendrony w ogrodzie.
Dużo łatwiejsze w uprawie są azalie, ale o tym innym razem.