Wcześniej nie pamiętam, żeby ktoś szukał roślin, które są modne. Ogród na ogół "składał" się z iglaków i paru krzewów, które zwoziło się z dalekich wypraw.......bo ile mieliśmy wtedy szkółek. Kwiaty najczęściej były owocem sąsiedzkich wymian i to one - sąsiadki kreowały trendy.
"Muszę to mieć, bo sąsiadka ma.....i koniec!", pokutowało faktem, że niejednokrotnie cała wieś czy ulica umajona była rudbekiami, daliami lub gladiolami.
Teraz trendy ogrodnicze zmieniają się równie szybko jak te na wybiegach i nie sposób zmieniać nasadzeń co dwa - trzy lata......choć dlaczego nie. Wszystko zależy, jak mocno ulegamy modom różnego rodzaju.
Czy ogród to nasza dusza, czy to tylko ładny dodatek do pięknej bryły domu.
I to i to uważam za słuszne.......ulegajmy dobrym modom......dlaczego nie.
Jeśli służy to rozwojowi człowieka, jeśli poszerza jego horyzonty i czyni bardziej otwartym, to jestem za.
Nie chcę tu dopisywać filozofii do uprawiania ogrodu, ale spróbujmy w nim odnaleźć siebie.
Wyłączmy czynnik zewnętrzny i spytajmy siebie, co dla mnie jest pięknem.
Myślę, że wtedy to będzie prawdziwe, nasze i szybko zauważymy że obowiązujący trend jest dla nas pomocny, ale podążamy własną koncepcją.
Po ty długim wstępie pytanie.....a może skalniak.....ostatnio słyszę.....to już nie modne, ale dlaczego nie, to też piękno..... U nas kapryśne zimy i lato, ale mam dla was parę żelaznych roślin. Wprawdzie ja nie mam skalniaka, z powodu uwarunkowań glebowych......ale rośliny mam w trochę innej roli.......